Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/342

Ta strona została uwierzytelniona.
338

tanom wydała się uroczą, porucznicy głosili jej pochwały, a chorążowie gotowi byli na klęczkach kadzić wonnościami hołdów. — Stary Kutler, lekarz pułkowy, puścił parę żarcików, za nadto przesiąkłych anatomją żeby je powtórzyć można, a bataljonowy lekarz Kekl, który się doktoryzował w uniwersytecie Edymburskim, raczył z nią rozmawiać o literaturze i zacytować kilka zdań francuzkich, wreszcie Stubble chodził od jednego do drugiego, szepcząc do ucha każdemu:
— A co? prawda — prześliczna?
Poncz na winie ledwo go zdołał oderwać od tych oznak uwielbienia.
Kapitan Dobbin nie rzekł ani słówka do Amelji przez cały wieczór, ale z kapitanem Porter odprowadził Josa do hotelu. Poczciwy tyn chłopak miał chód trochę niepewny. — Opowiadanie jego o polowaniu na tygrysa — wielkie z początku miało powodzenie na objedzie oficerskim a wieczorem wywarło niepoślednie wrażenie na pani O’Dowd, która w turbanie z ptakiem rajskim odpoczywała na kanapie. — Dobbin oddał ex-poborcę w ręce służącego, a następnie paląc cygaro, przechadzał się przed hotelem.
Jerzy odchodząc od pani O’Dowd obwinął starannie żonę szalem. Amelja podała rękę wszystkim oficerom, którzy jej towarzyszyli do pojazdu. Dobbin podał jej rękę, gdy wysiadała, i wyrzucała mu z uśmiechem, że nie zbliżył się do niej przez cały wieczór.
Już od dawna ucichło wszystko w hotelu i na ulicy — a kapitan palił jeszcze cygaro. Widział — jak