Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/38

Ta strona została uwierzytelniona.

na siebie, robiła co mogła ażeby złapać męża, który jej był daleko potrzebniejszy aniżeli jej przyjaciółce.
Żywa z natury wyobraźna Rebeki podniecona bajkami „Tysiąca jednej nocy“ i obrazami ze Wschodu czerpanemi z geografji Guthriego, dostarczała jej bogatego materjału do budowy zamków na lodzie. Ubierając się przed obiadem zdawało się jej że Józef Sedley, o którego bogactwie z kilku słów Amelji wnosić mogła, do niej już całkowicie należy. Już się widziała okrytą szalami indyjskiemi, zawojami i djamentami, jadącą na słoniu przy odgłosie trąb i kotłów, z wizytą do wielkiego Mongoła. Słodkie za prawdę marzenia! Ileż to młodych osób lubi pogrążać się w tych snach czarownych, marząc jak Rebeka na jawie!
Józef Sedley był o dwanaście lat starszy od Amelji. Zajmował on dobrą posadę w kompanji wschodnio-indyjskiej a nawet można było już wówczas znaleść imie jego East Indja Register pod rubryką Bengale, jako poborcy w Boggley Vollah. Czytelnika ciekawego dokładniejszych o urzędowaniu Józefa wiadomości, odsyłamy do tegoż perjodycznego pisma. Nadmienimy tylko że stanowisko poborcy w Indjach było, jak to każdemu zapewne wiadomo, bardzo korzystne.
Boggley Vollah leży w okolicy odludnej, bagnistej trochę, ale bardzo pomimo tego przyjemnej. Okolica ta słynie polowaniem na bekasy, czasem nawet i tygrysa uda się tam zabić. Oddział konnicy stoi o 30 mil ztamtąd a do Rangoon, gdzie się znajduje centrum zarządu, liczą tylko 40 mil. Oto są szczegóły, które Józef udzielił listownie rodzicom po objęciu posady. W tem samot-