Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/43

Ta strona została uwierzytelniona.
39

— No i cóż! Jakże pani znajdujesz ten przysmak indyjski, zapytał.
— To wyśmienita potrawa, rzekła Rebeka, czując od pieprzu jakby silne synopizma w gardle.
— Spróbój pani chili przytem, powiedział Józef z zadowoleniem.
Chili? powtórzyła Receka, nie mogąc prawie przełykać, a tak chili... to dobrze...
Biedna dziewczyna myślała że to jakiś chłodzący napój. Przyniesiono chili.
— Co za piękny i świeży kolor zielony! rzekła.
Wzięła trochę do ust, ale niestety! było to jeszcze bardziej piekące jak curry. Nie mogła już wytrzymać tyle piekielnej goryczy — widelec mimo woli wypadł jej z ręki na talerz.
— Wody! na miłość Boga, wody! zawołała.
Pan Sedley zanosił się od śmiechu!
— Upewniam panią, rzekł przerywanym głosem, że to jest potrawa niesłychanie indyjska. Sambo, podaj wody dla miss Sharp.
Wesołość ojca udzieliła się Józefowi który znajdował ten figel doskonałym. Matka i córka mniej się śmiały, pojmując dotkliwe cierpienie biednej Rebeki. Co się zaś tyczy tej ostatniej, z przyjemnością byłaby połknęła starego Sedley’a gdyby tylko mogła; roztropność wzięła jednak górę. Zniósłszy to upokorzenie równie cierpliwie jak przed chwilą znosiła palące curry, rzekła z przymuszoną wesołością:
— Powinna byłam przypomnieć sobie z Tysiąca i jednej nocy, ten pieprz, którym księżniczki perskie