Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/44

Ta strona została uwierzytelniona.
40

przysypują sobie grzanki ze śmietaną. Czy i pan także używasz ich w Indjach?
Stary Sedley roześmiał się szczerze i pomyślał sobie że Rebeka to z gruntu poczciwe dziecko.
— Grzanki ze śmietaną? powtórzył Józef z wyrazem prostoty, nasza bengalska śmietana nic nie warta; używają tam powszechnie koźlego mleka, do którego się już zupełnie przyzwyczaiłem.
— Jestem pewny że pani teraz nic już nie lubisz tego, co tylko z Indji pochodzi — odezwał się żartobliwie pan Sedley — nie prawdaż?
Po objedzie, gdy damy odeszły, przenikliwy ojciec tak się odezwał do syna:
— Ej, pilnuj się, Joss, ta dziewczyna zastawiła na ciebie sidła.
— Ba! ja się jej wcale nie boję, odparł Józef któremu uwaga ojca widocznie pochlebiła. — Przypominam sobie jedną pannę w Dumdum, córkę Cultera, tego co służył w artylerji, wyszła potem za mąż za niejakiego Lance, chirurga, dzielnego chłopca, który nie mało dokazywał ze mną i z moim kolegą Mullingatewney, o którym mówiłem ojcu przed objadem; poczciwy to był koleżka ten Mullingatowney. Jest teraz urzędnikiem w Budgebudge i ręczę że za pięć lat najdalej będzie radcą. Otóż oficerowie Artylerji dali bal, a Quintin z 14. królewskiego pułku powiada mi: — Sedley, gotów jestem założyć się z tobą i stawić dwa przeciwko jednemu, że nim się zaczną deszcze Zofja Culter złapie cię w swoje sidła. — Dobrze! powiadam... trzymam zakład... Na honor — rzekł Józef, przerywając swoje opowiada-