Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.
43

koniec zaskarbiła sobie nawet względy murzyna odzywając się do niego „panie Sambo“ albo „kochany panie Sambo“, co mu nie było zupełnie obojętnem. Krótko mówiąc Rebeka liczyła już przyjaciół w salonie, kredensie i garderobie.
Pewnego razu przeglądając rysunki które Amelja z pensji przywiozła, Rebeka nagle zalała się łzami i wybiegła z pokoju. Było to w dzień drugiej wizyty Józefa.
Amelja pobiegła dowiedzieć się o przyczynie smutku przyjaciółki i wróciła niemniej od tamtej zmartwiona.
— Mama przypomina sobie zapewne że ojciec Rebeki dawał na pensji lekcje rysunku?
— Tak, moje dziecko, nieraz mi o tem miss Pinkerton mówiła.
— Otóż na widok tych rysunków Rebeka przypomniała sobie biednego ojca...
— Poczciwe dziecko! ile ona ma serca! rzekła pani Sedley.
— Bardzobym chciała zatrzymać ją tydzień jeszcze u nas, dodała Amelja.
— Ma w sobie coś djabelnie niepojętego, rzekł Józef, tak jak miss Cutler, którą znałem w Dumdum, tylko od niej jeszcze piękniejsza. Miss Cutler wyszła już za mąż za lekarza sztabu od artylerji. Czy opowiadałem mamie jak pewnego razu Quintin z 14-go pułku założył się ze mną że...
— Znamy już tę historję, Józefie — mówiła śmiejąc się Amelja — zapomnij o tem na chwilę i uproś mamy żeby napisała kilka słów do pana Crawley.