koniec zaskarbiła sobie nawet względy murzyna odzywając się do niego „panie Sambo“ albo „kochany panie Sambo“, co mu nie było zupełnie obojętnem. Krótko mówiąc Rebeka liczyła już przyjaciół w salonie, kredensie i garderobie.
Pewnego razu przeglądając rysunki które Amelja z pensji przywiozła, Rebeka nagle zalała się łzami i wybiegła z pokoju. Było to w dzień drugiej wizyty Józefa.
Amelja pobiegła dowiedzieć się o przyczynie smutku przyjaciółki i wróciła niemniej od tamtej zmartwiona.
— Mama przypomina sobie zapewne że ojciec Rebeki dawał na pensji lekcje rysunku?
— Tak, moje dziecko, nieraz mi o tem miss Pinkerton mówiła.
— Otóż na widok tych rysunków Rebeka przypomniała sobie biednego ojca...
— Poczciwe dziecko! ile ona ma serca! rzekła pani Sedley.
— Bardzobym chciała zatrzymać ją tydzień jeszcze u nas, dodała Amelja.
— Ma w sobie coś djabelnie niepojętego, rzekł Józef, tak jak miss Cutler, którą znałem w Dumdum, tylko od niej jeszcze piękniejsza. Miss Cutler wyszła już za mąż za lekarza sztabu od artylerji. Czy opowiadałem mamie jak pewnego razu Quintin z 14-go pułku założył się ze mną że...
— Znamy już tę historję, Józefie — mówiła śmiejąc się Amelja — zapomnij o tem na chwilę i uproś mamy żeby napisała kilka słów do pana Crawley.
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/47
Ta strona została uwierzytelniona.
43