Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/52

Ta strona została uwierzytelniona.
48

więc posłać do pana Grzegorza Osborna i prosić żeby zechciał przyjść.
Pani Sedley, nie wiem dlaczego, spojrzała na męża śmiejąc się. Na twarzy pana Sedley przebiegł jakiś wyraz dziwnie złośliwy. Spojrzał na Amelję, która pokryła się rumieńcem, tak jak to siedemnastoletnie panienki tylko się rumienią, chociaż i tu są wyjątki. Miss Sharp naprzykład od ośmiu lat prawie, kiedy ją babka złapała wykradającą konfitury z szafki, nie mogła nigdy się zarumienić.
— Amelja powinnaby napisać parę słów do pana Osborna, to dałoby mu zręczność zobaczyć piękne kaligraficzne pismo, jakieśmy od miss Pinkerton wywieźli. Czy przypominasz sobie, Ameljo, jak napisałaś do niego zapraszając go na Trzech króli i jak ci dokuczaliśmy wytykając myłki w pisowni, które ci się z pod pióra wymknęły?
— To już tak dawno, mój ojcze!
— Zdaje mi się że to było wczoraj, powiedziała pani Sedley do męża.
Tego wieczora jeszcze pani Sedley zostawszy sama z mężem, wyrzucała mu zawzięte z jego strony prześladowanie Józefa.
— Czyż to dobrze, rzekła, tak nieustannie dokuczać biednemu chłopcu?
— Moja kochana, Jos ma dziś więcej próżności aniżeli ty kiedykolwiek mieć mogłaś, a pozwól sobie powiedzieć że ci na niej nie zbywało. Nie chcę bynajmniej twierdzić żebyś nie miała prawa być próżną trzydzieści kilka tat temu, tak coś... w 1780 roku...