Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/55

Ta strona została uwierzytelniona.
51

to nierówność sił. Nie zapomniał on nigdy bolesnych cięgów, jakie od Józefa odbierał.
— Czy pamiętasz Józefie — mówił Osborne rozgrzany winem — jak się na mnie zawzięcie rozjątrzyłeś, gdy ci buty węgierskie pokrajałem? Byłbym natenczas sowicie obity, gdyby dziewczynka.. chcę mówić, gdyby Amelja nie wyprosiła mnie od twoich kułaków.
Józef pamiętał dokładnie tę okoliczność, ale powiedział że nie przypomina sobie tego zupełnie.
— Pamiętasz jak przyjechałeś kabrjoletem odwiedzić mnie u doktora Swishtall przed odjazdem do Indji, jak mi przywiozłeś pół gwinei i dałeś mi policzek? Miałem tak wielkie o twej sile wyobrażenie, że wyobrażałem cię sobie jak olbrzyma, mającego siedem stóp przynajmniej wysokości. Jakież było moje zdziwienie kiedy po powrocie z Indji zobaczyłem że jestem tego co i ty wzrostu.
— Jakież to poczciwe serce pana Sedley, żeby odwiedzać pana na pensji i dawać podarunki! wtrąciła Rebeka tonem czułego uwielbienia.
— Zwłaszcza kiedy mu pokrajałem buty, dodał Osborne. O! tak, upominki otrzymane na pensji i ci, którzy je ofiarują, nie wychodzą nigdy z pamięci.
— Lubię nadzwyczaj buty węgierskie.
Józef Sedley nosił zawsze takie obuwie i był przekonany że ma bardzo zgrabną nogę, nie mógł więc słuchać obojętnie uwag Rebeki, co wszakże nie przeszkodziło wu wsunąć nagle nóg pod krzesło.
— Miss Sharb — powiedział Osborne — pani masz taki talent do rysunków, że powinnabyś ułożyć obraz