Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.
55

Sedley szukał już w myśli ozdobnych wyrazów dla popisania się wymową:
— O! miss Sharp! jakto... czyżby...
W tej chwili muzyka w sąsiednim pokoju ustała, co dozwalało Józefowi bardzo wyraźnie usłyszeć wymawiane przezeń wyrazy. Zamilkł więc, poczerwieniał i silnie nosem pociągnął powietrza.
— Czy słyszałaś pani kiedy mego brata tak wymownego? szepnął Osborne do Amelji. Doprawdy, przyjaciółka pani dokazuje cudów.
— Tem lepiej — odpowiedziała Amelja, skłonna jak wszystkie kobiety do kojarzenia małżeństw. Przyjaźń jej dla Rebeki znacznie się w ostatnich czasach wzmocniła; zdawało się jej bowiem że z każdym dniem nowe w Rebece odkrywała zalety, jakich nie spostrzegła nigdy w Chiswick-Mall. Nic na świecie nie wzrasta tak prędko i nie przybiera tak wielkich rozmiarów jak przywiązanie w kobiecie. Nie można też potępiać kobiety za to, że po ślubie ta potrzeba silnych uczuć słabnieć zaczyna. W języku zwolenników sentymentalizmu, nazywa się to „gonić za ideałami.“ Ma to niby znaczyć że kobieta potrzebuje przelać na męża i na dzieci uczucia, które tym sposobem rozdrobione, mają się później objawiać tylko w cichych około rodziny staraniach.
Wyczerpawszy cały zasób umiejętności muzycznych i zostając już dosyć długo w osobnym pokoju, zdawało się Amelji że wypadało powrócić do salonu i prosić Rebekę żeby zaśpiewała.
— Nie zechciałbyś pan mnie słuchać — mówiła do