Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.
60

mało brakowało, żebym się nie zalał łzami; jak honor kocham!
— Bo pan masz dobre i czułe serce, panie Józefie tak jak cała pańska rodzina.
— Nie mogłem zasnąć całą noc; zdawało mi się, że ten romans ciągle słyszę, próbowałem nawet zanucić go w łóżku dziś rano. Na honor, próbowałem... Gollop, mój lekarz, przyszedł do mnie o jedenastej, bo jak pani wiesz, jestem cierpiący i Gollop odwiedza mnie codzień. Otóż Gollop zastał mnie spiewającego
— Doprawdy? chciałabym bardzo słyszeć pana spiewającego.
— Mnie? o! nie. Ale pani zaspiewaj jeszcze, zaklinam cię!
— Nie teraz, panie Sedley, odrzekła Rebeka z głębokiem westchnieniem. Nie jestem usposobiona do spiewu w tej chwili, a przytem muszę skończyć ten woreczek. Czy chcesz mi pan pomódz, panie Józefie?
Nim miał czas namyśleć się, już Józef Sedley, poborca z Boggley Vollah, pochylony w postawie błagalnej ku Rebece, rzucał na nią ogniste spojrzenia i trzymał pasmo jedwabiu, który miss Sharp zręcznie zwijała.

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

W tej to romantycznej postawie zastali młodą parę Osborne i Amelja, kiedy weszli oznajmić że ananas już pokrajany.
Pasemko jedwabiu już było zupełnie w kłębuszek zwinięte, a Józef Sedley nie odważył się jeszcze pisnąć ani słowa.