bin była z niemi wczoraj w Highbury; jakże one tam wyglądały!
— Alderman[1] podobno ma być bardzo bogaty — rzekł złośliwie Osborne, — czy pani nie znajduje że byłaby to dla mnie bardzo dobra partja, gdybym się z jedną z tych panien ożenił, nieprawdaż.
— Co też ci się roi po głowie? Którażto z panien — mówiła pani Sedley — zechciałaby mieć męża z taką żółtą twarzą jak twoja? Nareszcie alderman Dobbin ma czternaścioro dzieci do wyposażenia.
— Ja mam żółtą twarz? Cóż pani powiesz o Williamie Dobbin, który miał trzy razy żółtą febrę, dwa razy w Nassau a raz w Saint Kitts?
— To wszystko bardzo być może, ale to niezmniejsza w naszych oczach żółtości twojej cery. Nie prawdaż Emmy?
Amelja, której twarz pokryła się rumieńcem, patrzyła z uśmiechem na Jerzego, myśląc sobie w duchu że w całej armji Jego królewskiej Mości a może i na całym świecie nie ma ani jednego mężczyzny z tak bohaterską postawą i tak wdzięcznemi wąsikami.
— Powierzchowność i niezgrabność kapitana Dobbin mało mnie obchodzi — rzekła po chwili Amelja — ale nie taję się że mam dla niego wiele życzliwości.
Amelja lubiła rzeczywiście kapitana Dobbin, którego przyjaźń dla Osborna była najważniejszą tej sympatji pobudką.
— Nie jest to zapewne Adonis — dodał Jerzy Osbor-
- ↑ Urzędnik municypalny.