Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T1.djvu/95

Ta strona została uwierzytelniona.
91

„Posyłam ci żądaną książkę. Stan mego zdrowia nie pozwolił mi być u was wczoraj. Dziś wyjeżdżam do Cheltenham. Uproś odemnie miss Sharb żeby zechciała mi darować i zapomnieć wszystko co mogłem jej powiedzieć przy tej nieszczęśliwej wieczerzy. Jak tylko mi się polepszy — bo zdrowie moje silnie nadwerężone — pojadę na kilka miesięcy do Szkocji.
Twój na zawszeJózef S.
Wszystko było stracone. Amelja nie śmiała podnieść oczu na bladą twarz Rebeki, opuściła list na kolana przyjaciółki i wyszła do swego pokoju, nie mogąc dłużej od łez się powstrzymać.
Ochmistrzyni Blenkinsop przybiegła natychmiast że by biedne dziecko pocieszyć i uspokoić.
— Nie ma czego tak bardzo smucić się i płakać nie chciałam dotąd nic mówić, ale nikt w całym domu nie lubi tej panny, od czasu jak się dała lepiej poznać. Ileż to razy schwytałam ją czytającą listy samej pani. Pinner mówi że nie raz ją widzi jak przewraca po wszystkich biurkach, szufladach i pudełkach a nawet zaręcza że włożyła białą szarfę panienki do swojej walizy.
— To ja dałam jej tę szarfę, sama jej dałam! — wołała Amelja, której zapewnienia nie zdołały zmienić opinji, jaką ochmistrzyni miała o Rebece.
— Nigdy nie wierzę tym guwernatkom — mówiła później Blenkinsop do służącej Pinner — bo to ani wilk, ani owca. Zawsze się im chce udawać wielkie panie, a często mniej są od nas płatne.
Z wyjątkiem Amelji, wszyscy w domu byli pewni