którym wyrażano się chlubnie o męstwie Rawdona Crawley i o jego awansie na podpułkownika.
— Co za szkoda — odezwała się na to ciocia — że ten biedny chłopczysko wplątał się w tak niegodziwy związek. Niedorzeczność to i nieszczęście nie do naprawienia! Z takim stopniem i zasługą mógłby się ożenić przynajmniej z córką jakiego piwowara, co by mu przyniosła z jakie 250.000 funtów sterlingów w posagu; mógłby nawet pomyśleć o związku z jaką arystokratyczną rodziną. Kiedyś zostawiłabym jemu lub też jego dzieciom mój majątek — chociaż nie tak spieszno mi wyjechać na tamten świat — słyszysz panno Briggs — nie tak spieszno, mimo że tym sposobem poz byłabyś się prędzej nudziarki. Teraz wszystko się już na nic nie przyda Rawdonowi. Przyszła mu fantazja ożenić się z żebraczką z powołania, z tancerką opery.
— Czy droga panna Crawley nie raczy spojrzeć litościwem okiem na żołnierza, na bohatera, którego imię zapisane jest w rocznikach chwały? — rzekła panna Briggs, niezmiernie podniecona doniesieniami o bi twie pod Waterloo, i lubiącą przy każdej sposobności wyrażać się górnolotnie o tym wypadku. — Czyliż kapitan, a raczej, jak go teraz nazywać mogę, pułkownik nie dokonał czynów, które uświetniły na zawsze nazwisko Crawleyów?
— Warjatka z ciebie, moja Briggs — rzekła panna Crawley. — Pułkownik Crawley powalał w błocie nazwisko Crawleyów, panno Briggs! Ożenić się z córką metra rysunków! Ożenić się z taką demoiselle de compagnie, jaką pani jesteś — bo też w istocie nie była
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/105
Ta strona została uwierzytelniona.
101