Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/107

Ta strona została uwierzytelniona.
103

przypuszczała do siebie nikogo, oprócz panny Briggs, ale krewni jej na prowincji nie zapominali o kochanej kuzynce, i starali się utrzymać w jej dobrych łaskach ciągłem wywiadywaniem się o jej zdrowie, i mnóstwem drobnych posyłek i upominków.
Przedewszystkiem należy tu wspomnieć jej synowca, pułkownika Crawley. W parę tygodni po słynnej bitwie pod Waterloo, i po pojawieniu się numeru London Gazette, donoszącego o jego dzielności i o stopniu, który otrzymał w nagrodę, statek pocztowy z Dieppe przywiózł pannie Crawley do Brighton pakę, zawierającą podarunki, jako też list nader serdeczny od jej synowca, pana pułkownika.
Pudełko zawierało podarunki dla starej panny, oraz list od najprzywiązańszego synowca. Znajdowało się tam parę szlif francuzkich, krzyż legji honorowej i rękojeść szpady: trofea z bitwy.
List prześlicznie napisany opiewał z dziarskością i zapałem historję rękojeści zdobytej na sztaps-oficerze gwardji, który zawoławszy energicznie że „gwardja ginie a nie podaje się“, w tejże samej chwili dostał się do niewoli. Bagnet prostego żołnierza strzaskał mu szpadę, a Rawdon zabrał rękojeść, żeby ją posłać kochanej cioci. Krzyż zaś i szlify zdobył na pułkowniku jazdy w najgorętszym zamęcie bitwy.
Rawdon pospieszył złożyć u stóp najdroższej ciotuni te trofea na polu Marsa zebrane. Prosił o pozwolenie dalszego pisywania, jak tylko przyjedzie do Paryża, zkąd obiecywał przesyłać ciekawe nowiny o tej stolicy,