Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.
108

najdroższa ciocia zachowała dla nich choćby malutki kąciczek w szlachetnem sercu.
Pan Pitt, hojniejszy w podarunkach, posyłał jej paki brzoskwiń, winogron i zwierzyny. Dyliżansem z Southampton do Brighton przybywały te rozmaite dowody czułości zacnych krewnych.
Czasem nawet Pitt jeździł w odwiedziny do cioci, gdyż kwaśny i gderający humor szanownego życiodawcy wystawiał często cierpliwość jego na próbę i skłaniał do szukania po za domem zapomnienia o troskach domowych.
Inny jeszcze powód przyciągał pana Pitt do Brighton: obecność lady Jane.
Wspomnieliśmy powyżej o zamiarach połączenia węzłem małżeńskim tej młodej pary.
Lady Jane mieszkała w Brighton z siostrami i z matką, hrabiną Southdown, silną ową niewiastą z ewangelji, wielce wziętą u ludzi poważnych, a nabożnych.
Poświęcimy kilka słów tej rodzinie; wmieszanej do wypadków naszego opowiadania z powodu pokrewieństwa z rodziną Crawley. Żywot głowy rodziny Southdown, Klemensa William, czwartego hrabiego Southdown, nie odznaczał się niczem nadzwyczajnem. Wszedł do parlamentu pod patronatem pana Wilberforce, oddał kilka przysług swojemu stronnictwu i można go było zaliczyć do kategorji ludzi, co to ich nazywają strasznie poważnymi.
Wynaleść jednak nie można słów na orzeczenie zadziwienia i osłupienia cnotliwej hrabiny Southdown, po śmierci szlachetnego małżonka dowiedziała się