Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/114

Ta strona została uwierzytelniona.
110

wet — a była to najstraszliwsza tajemnica, obarczająca jej sumienie — odwiedziła potajemnie ze swoją guwernantką młodego lorda, którego zastała — o! przeraźliwe następstwo rozpusty i zbrodni — palącego cygaro przy butelce kiraso. Wielbiła siostrę, czciła matkę, a pan Pitt Crawley uchodził w jej oczach za najmilszego i najprzyzwoitszego mężczyznę — zawsze jednak po najukochańszym braciszku. Matka i siostra, jako wyższe istoty, rządziły nią we wszystkich okolicznościach i obchodziły się z tem pysznem lekceważeniem, jakie uczuwa każda niewiasta krążąca po wyżynach inteligencji — dla niższych umysłowo od siebie istot. Matka wybierała dla niej suknie, wstążki, kapelusze, nie pytając się wcale o gust córki, za którą gotowa nawet była myśleć. Stosownie do humoru milady Southdown — córka jeździła konno, grała na fortepianie lub używała innej jakiej rozrywki. Milady możeby ją jeszcze ubierała w dwudziestym szóstym roku życia w majtki, krótką sukienkę i fartuszek z rękawkami, gdyby nie wypadało przedstawić jej królowej Karolinie.
Kiedy damy te osiedliły się w Brighton, pan Pitt Crawley z początku u nich tylko bywał, u ciotki zaś zostawiał tylko bilety wizytowe, nie omieszkując zarazem wypytywać się pana Bowls lub też jego kolegi o stanie zdrowia chorej. Raz spotkawszy się na ulicy nos w nos z miss Briggs, która wracała z księgarni, dźwigając olbrzymią pakę romansów pod pachą, zarumienił się nadzwyczaj i jak najuprzejmiej powitał pannę do towarzystwa. Przeszedłszy się z nią przez chwilę, przy-