Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/14

Ta strona została uwierzytelniona.
10

bić dla niej wyjątek w tym razie — odparła żywo majorowa, bardzo skłonna jak w ogóle jej rodaczki do przyznawania pod każdym względem wyższości swojej ojczyźnie. Porównanie targu miasta Bruges z targiem Dublińskim, wydawało jej się pocieszną a niedorzeczną pretensją, na jaką tylko się godzi wzruszyć ramionami.
Po ulicach, placach, ogrodach publicznych widać było tylko samych wojskowych angielskich. Budzono się zrana przy dźwięcznym odgłosie trąbek, grających pobudkę — a udawano się na spoczynek przy odgłosie bębna i piszczałki.
Cały kraj, Europa cała wyglądała wówczas jak wielki obóz. Historja gotowała się na opis wielkich, stanowczych wypadków.
Poczciwa Peggy O’Dowd prawiła swoim zwyczajem o koniach i stajniach w Glen Malony, o starych winach, jakie tam trzymano w piwnicach. Jos Sedley wdał się w głębokie rozprawy o ryżu używanym w Dumdum. Amelja myślała tylko o mężu, którego kochała nad życie.
W tej wesołej drużynie, której ognisko istniało w Brukselli, każdy albo się powodował własnemi przyjemnościami, albo też własnemi myślami i marzeniami. Zdawało się że nikt nie przeczuwał groźnej przyszłości, nie widział wroga, który lada chwila mógł wtargnąć i zakłócić ten przyjemny spokój. Pułk właśnie miał stanąć na załodze w Brukselli, nasi więc podróżni przebywali przez czas niejaki w jednej z najprzyjemniejszych stolic w Europie.
Mnóstwo salonów gry i tańców, stało tam otworem,