Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/141

Ta strona została uwierzytelniona.
137

panny Briggs i zrobił giest żartobliwy, wskazując na Pitta wielkim palcem przez ramię.
Pitt nie mógł być bardzo zachwycony temi żartami ale w duchu cieszyły go one nie mało. Dżim naśmiał się do woli, i zataczając się po salonie z świecą panny Crawley w ręku, gdy ta odchodziła do swego pokoju, chciał ją pocałować na dobranoc, z pijanym uśmiechem roskoszy na swej twarzy — poczem pożegnał się i poszedł spać nadzwyczaj zadowolony sam z siebie i prze konany że ciotka nikomu z całej rodziny oprócz niego nie zapisze swojego majątku.
Gdy już był w swoim pokoju, możnaby było mniemać że nie zaszkodzi sobie niczem więcej, a jednak stało się inaczej. Księżyc świecił przecudnie i blask jego odbijał się w morzu, a Dżim, zwabiony do okna tym widokiem, pomyślał że krajobraz podoba mu się jeszcze lepiej przy fajeczce. Nikt przecież nie poczuje dymu, jak sądził, jeżeli otworzy okno i będzie trzymał głowę i fajkę po za niem. Tak też uczynił, ale na nieszczęście swoje podniecony winem zapomniał że zostawił drzwi otwarte. Wietrzyk ciągnął od morza, i dym z fajki niesiony przeciągiem na schody, w całej pełni swojego odoru dostał się do nosów panny Crawley i panny Briggs.
Fajka ta rozstrzygnęła sprawę i rodzina Butte-Crawleyów nie domyśliła się nigdy ile tysięcy funtów ona ich kosztowała Firkinowa pędem zbiegła po schodach do Bowlsa, który donośnym, grobowym głosem czytał swojemu adjutantowi rzecz o „wiecznym ogniu i piekielnej patelni“. Straszliwa tajemnica wyjawiona mu