Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.
164

gośćmi i zaklinała młodzież żeby nigdy kart do rąk nie brali!
Kiedy niejaki Green, młody porucznik z pułku tyraljerów, przegrał raz znaczną sumę, Rebeka — całą noc płakała, jak mówiła jej służąca i jak wiedziano z tego samego źródła, błagała na klęczkach męża żeby nie dopominał się o te pieniądze i kwit spalił. Niestety — nie mógł tego uczynić, przegrawszy taką samą sumę do majora Blackstone od huzarów i hrabiego Punter z hanowerskiego pułku — Panu Green mógł jedynie zezwolić na dłuższe termina wypłaty — ale wypłaty koniecznej. Trzeba być dzieckiem aby żądać spalenia kwitu.
Piękność pani Crawley ściągała mnóstwo młodych wielbicieli; wielu też oficerów po największej części bardzo młodych opuszczało zebranie u pułkownikowstwa, zapłaciwszy zwykle niemały haracz zielonemu stolikowi. Wreszcie zaczęto źle mówić o tym domu; zgrani weterami ostrzegać zaczęli rekrutów o niebezpieczeństwie.
Sir Michał O’Dowd, dowódzca jednego pułku piechoty, przestrzegł porucznika Spooney żeby się miał na baczności; wynikło ztąd bardzo przykre zajście w Café de Paris między pułkownikiem O’Dowd, który objadował z żoną i pułkownikowstwem Crawley, którzy przy innym stole siedzieli. Kobiety rozpoczęły walkę, pani O’Dowd z pogardą spojrzała na panią Crawley i nazwała jej męża oszustem. Pułkownik Crawley posłał natychmiast wyzwanie pułkownikowi O’Dowd kawalerowi orderu Łaziebnego. Kiedy wieść o całym zajściu doszła do naczelnego wodza, kazał stawić się pułko-