Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.
192

Crawley zarumienił się gwałtownie i żywo odrzekł:
— Znałem go wybornie — łaskawy panie, cóż się dzieje z szanowną jego wdową, jak się ma?
— To moja córka, panie — powiedział starzec, stawiając chłopczyka na ziemi i z majestatycznym ruchem wydostając z pularesu bilet wizytowy, który doręczył pułkownikowi. Napis brzmiał:

M Sedley
jedyny ajent kompanji eksploatowania węgli ogniotrwałych.

Dalej wypisany był adres.
Mały Jerzy tymczasem zbliżył się do kucyka.
— Może chciałbyś wsiąć? zapytał Rawdonik — dziarsko trzymając się na siodle.
— Tak — odrzekł Jerzy.
Pułkownik po objaśnieniach poprzednich zajął się dzieciakiem, podniósł go więc z ziemi i posadził na kucyku za synkiem.
— Ściskaj dobrze kolanami, Georgy — obejm wpół mojego Rawdona i dalej naprzód — zawołał.
Dzieciaki głośno się roześmiały.
— Na całym świecie nie znajdzie dwóch piękniejszych buziaczków — wtrącił poczciwy sierżant, idąc przy dzieciach z pułkownikiem i starym Sedley’em, który dźwigał parasol pod pachą.

XXXVIII.
Rodzina w niedostatku.

Co się też stało z panią Amelją po owym staszliwym ciosie, jaki ją dotknął pod Waterloo? Czy żyje, czy się pocieszyła? Co się dzieje z majorem Dobbin,