stanowieniem nad swój wiek słuchał dziadka opowiadającego że ojciec jego także dzielnym był wojakiem. Staruszek przedstawiał zawsze wnuczka starym sierżantom z pod Waterloo, których poznawał po medalach, zawieszonych na piersi. Zapraszał ich często na piwo, mówiąc: Oto syn kapitana Osborne, z 33go pułku liniowego, który chlubnie zginął na polu walki.
Z początku pieszcząc i psując malca, opychał go mnóstwem ciastek, pierników i jabłek, aż się Jerzy rozchorował i Amelja musiała oświadczyć stanowczo że nie pozwoli wyjść synowi z dziadkiem, jeśli nie da słowa że mu ciastek, cukierków i tym podobnych nie zdrowych przysmaków nie przestanie kupować.
Z powodu dzieciaka wybuchnęła także burza pomiędzy panią Sedley i Amelją — kobiety te jakby zazdrościły sobie tajemnie obopólnego przywiązania do Jerzego.
Raz kiedy Jerzy bardzo jeszcze był mały, Amelja pracowała w saloniku, nagle matka jej wyszła i dziecko. które dotąd bardzo spokojnie spało, zaczęło się drzeć w niebogłosy. Wiedziona macierzyńskiem poczuciem — wpada Amelja do pokoiku synka i widzi jak matka cichaczem leje mu w gardło eliksir Daffy. Amelja zwykle powolna i łagodna zatrzęsła się tym razem z gniewu, na twarz jej zazwyczaj bladą buchnęły rumieńce, wydarły matce dziecko, i kiedy oniemiała z gniewu staruszka ze zgrozą się jej przyglądała, trzymając jeszcze w ręku łyżkę niedorzecznego eliksira, rzuciła w komin butelkę, która się na tysiąc kawałków rozbiła.
— Nie mogę pozwolić — żeby mi mama lekami temi
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/202
Ta strona została uwierzytelniona.
198