Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/215

Ta strona została uwierzytelniona.
211

wstałą, a w nagrodę pan przychodzisz z zarzutem żeśmy chcieli ukrzywdzić wdowę i sierotę.
Na te słowa pan Sedley nie wiedział co odpowiedzieć; widocznie zakłopotany, żałował swego nierozmyślnego kroku, ale już było zapóźno. Dobbin z tem wszystkiem prawdy nie powiedział, bo całkowita suma nie tylko z jego własnej pochodziła kieszeni, ale nawet kosztą pogrzebu i inne wydatki przez niego poniesione były, ze szczupłych funduszów jakiemi mógł rozporządzać.
Stary Osborne nigdy się tego nie domyślał. Amelja podobnież, nie wiedziała więcej od ojca; zostawiając uregulowanie rachunków majorowi, który posiadał zupełne jej zaufanie. Nie wchodziła w nic zupełnie, podpisywała tylko to co Dobbin dał jej do podpisu, ale nie przyszło jej nawet na myśl żeby mogła być mu cokolwiekbądź winna.
Wierna danej obietnicy Amelja pisywała do majora dwa lub trzy razy do roku, a chociaż listy jej były zapełnione wyłącznie opowiadaniami o małym Żorżu, niemniej jednakże stanowiły one najdroższy skarb dla majora. Chował on je jak skąpiec złoto, odpowiadał zwykle z wielką dokładnością, posyłał czasem rozmaite indyjskie drobiazgi lub chińskie wyroby jak np, szachy z kości słoniowej misternej roboty, wiele mówił w listach o swoim synku chrzestnym, ale ani słowa nad to sobie nie pozwalał.
Żorż był uszczęśliwiony szachami; najwięcej go zachwycały wieże przez słonie dźwigane, jeźdźcy na ko-