Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/219

Ta strona została uwierzytelniona.
215

to była radość dla Zorża, który mógł wybiegać się doskonale w pięknym ogrodzie, gdzie była oranżerja, a w niej wyborne winogrona i brzoskwinie.
Pewnego dnia panny Dobbin przyszły uradowane oświadczyć Amelji że odebrały bardzo dobre wiadomości o Wiljamie, z których i ona zapewne cieszyć się będzie.
— Cóż takiego? — zawołała Amelja z wyrazem radości. — Czy brat wasz wraca do nas?
— Ale nie, to wcale co innego.
W samej rzeczy chodziło tu o co innego: Panny Dobbin były pewne że brat ich ma się żenić z jedną z przyjaciółek Amelji, siostrą Michała O’Dowd miss Glorwiną, któka pojechała do Madras dla odwidzenia lady O’Dowd i o której wdziękach i przymiotach bardzo wiele mówiono.
Amelja wydała lekki okrzyk, powiedziała że jest niezmiernie tą wiadomością uradowana, i jakby idąc za popędem wrażenia, którego przyczyny często sami nie wiemy, objęła Żorża i mocno go do siebie tulić zaczęła. Było coś konwulsyjnego w tym ucisku a oczy matki napełniły się łzami kiedy postawiła dziecko na ziemi. Przez cały ciąg tej przechadzki zaledwie parę słów wymówiła, a jednak była przejęta najżywszą radością. — O! tak, najżywszą radością!

XXXIX.
Prawda schwycona z natury.

Musimy teraz cofnąć się wstecz dla odświeżenia dawnej znajomości z tymi poczciwymi ludźmi, których