Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/22

Ta strona została uwierzytelniona.
18

Rawdon Crawley odłączył się od kawalkady, zbliżył do Amelji, serdecznie ściskając jej rękę zapytał o zdrowie — poczem rzucił spojrzenie na majorową O’Dowd w kapeluszu z czarnemi koguciemi piórami. Spojrzenie to majorowa przypisywała tylko potędze czarownych swych wdzięków.
Jerzy, który z Dobbinem nieco przyzostał, dopędził natychmiast całe towarzystwo, kłaniając się dostojnym osobom, w rzędzie których dostrzegł panią Crawley. Bardzo mu pochlebiło że Rawdon wsparty na drzwiczkach powozu, rozmawiał poufale z Amelją i z serdecznem wylaniem odpowiedżiał na kilka szczerych słów adjutanta. Ukłony, które zamienili między sobą Rawdon i Dobbin pozostały w granicach ścisłej grzeczności. Crawley prosił Osborna żeby go odwiedził w hotelu Parku, gdzie stanął razem z jenerałem Tufto; Jerzy pospieszył z wzajemnem zaproszeniem.
— Jak mi przykro że pana nie spotkałem przed trzema dniami — rzekł Jerzy do Rawdona — byłbym pana koniecznie zabrał na niezły objadek, na który zaprosiłem Lorda Careacres, hrabinę i Lady Bjankę. Bawiliśmy się nie źle, a bardzoby nam było przyjemnie mieć także państwa za współbiesiadników.
Po tem małem zadosyćuczynieniu swojej miłości własnej i pretensjom człowieka modnego, Osborne pożegnał Rawdona, który boczną aleją dopędził cwałem jaśnie wielmożną kawalkadę. Jerzy i Dobbin zajęli dawne miejsca u obu drzwiczek powozu, który się toczył dalej.
— Jak książę wybornie wygląda na koniu! — za-