W jakiś czas dopiero, po wyjeździe tej szanownej niewiasty z domu, znaleziono w jakimś kącie zeszyt, na którym ćwiczyła się w pisaniu kaligraficznem a osobliwie w kreśleniu swego podpisu; na każdej stronnicy można było wyczytać: Lady Crawley, Lady Betsy Horrocks, Lady Elisabeth Crawley etc, etc.
Jakkolwiek zacni mieszkańcy plebanji nie bywali nigdy w Crawley i zdawali się uciekać od występnego grzesznika, wiedzili jednak dokładnie o wszystkiem co się w jego domu działo, i codzień prawie oczekiwali jakiejś katastrofy, którą i mis Horrocks poniekąd przeczuwała. Ale niestety! szatan się w tę sprawę wmieszał, i wyrwał biedaczce z rąk nagrodę należną jej bezinteresownemu poświęceniu i niepokalanej cnocie.
Pewnego dnia baronet zastał Jejmość Panią — jak ją żartobliwie nazywał — przy starym brzęcząco ochrypłym klawikordzie, zamkniętym już od czasu jak Becky Sharp przestała na nim grywać swoje kadryle. Dama wstążkowa biła pięściami w klawisze z największą pewnością i rozdzierała sobie piersi z całej siły, naśladując niby śpiewy, które kiedykolwiek słyszała. Mała dziewczynka, przyjęta do kuchni, stała obok swojej pani przysłuchując się z widocznem zadowoleniem tym eksperymentom muzycznym, co można było wnosić z rytmicznego ruchu głowy i wykrzykników zdradzających uwielbienie:
— Och pani, jakież to piękne!
Pochlebca na wielkim pańskim dworze, biegły w swojem rzemiośle, nie wypełniłby lepiej swego zadania.
Ten obraz obudził jak zwykle baroneta. W wieczor-
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/230
Ta strona została uwierzytelniona.
226