tak o swoją należytość dokucza, będzie przynajmniej cierpliwszy.
Po wydaniu tych rozkazów, Becky wypiła spokojnie czekoladę. Wieczorem, kiedy lord Steyne przyszedł odwidzić ją jak zwykle, zastał naszą Becky zajętą — przy pomocy swej towarzyszki Briggs — rozparaniem, krajaniem i zszywaniem rozmaitych kawałków czarnej materji, z których można było jeszcze coś zrobić i zaspokoić nagle chwilowe potrzeby.
— Zastajesz pan mnie i moją towarzyszkę pod ciężarem najżywszej boleści, powiedziała Rebeka do swego gościa. Sir Pitt Crawley, głowa naszej rodziny, zakończył życie; przez cały ranek, rozdzierały nam się nasze serca, a teraz, z rozpaczy, rozdzieramy nasze stare gałganki.
— Oh! cóż to ja słyszę, Rebeko?...
Briggs nie mogła już mówić więcej, a oczy jej przepełnione łzami wzniosły się ku niebu.
— Oh! cóż to ja słyszę, Rebeko?... powtórzył milord tragiczno-komicznym tonem; więc ten stary osioł już świat ten opuścił! Gdyby był miał trochę oleju w głowie byłby mógł wejść do izby lordów; to przypadłoby pewno do smaku panu Pitt; ale cóż kiedy to było stworzenie bez mózgu.
— Nie wiele brakowało do tego żebym teraz opłakiwała moje wdowieństwo, rzekła Rebeka. Pamiętasz, miss Briggs, jak patrząc przez dziurkę od klucza we drzwiach widziałaś go u nóg moich?
Miss Briggs poczerwieniała jak piwonja i pobiegła
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/246
Ta strona została uwierzytelniona.
242