Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/249

Ta strona została uwierzytelniona.
245

szkodziło że w tydzień potem przeniosła sie już na mieszkanie do mistress Rawdon, a pół roku nie przeszło jak już Rawdonowi dwieście funtów ze swego kapitału pożyczyła.

XLI.
Becky w dawnej siedzibie swoich przodków.

Czarno ubrani, jak paź Marlborough’a, małżonkowie Crawley uwiadomili pana Pitt o swoim przyjeździe i wsiedli do tego samego dyliżansu, którym kiedyś nasza heroina jechała po raz pierwszy do Crawley w towarzystwie nieboszczyka baroneta. Dziewięć lat od tej pory minęło, jednakże Rebeka przypomniała sobie wszystkie szczegóły tej podróży, jak gdyby to wczoraj było.
Nasi podróżni zastali już w Mudbury czekającą na nich parokonną karetę ze stangretem w żałobnej liberji.
— Ah, ah! to jeszcze, ta sama arka Noego — rzekła Rebeka do męża wsiadając do powozu. — Sukno już zupełnie zjedzone przez mole.
Powóz toczył się z szybkością, na jaką wychudzone konie zdobyć się mogły, i znalazł się nakoniec u bramy prowadzącej do parku.
Podróżni milczeli, zatopieni we wspomnieniach przeszłości, która żywo stanęła im przed oczami. Rawdonowi zdawało się że jest jeszcze uczniem w Eton: przypominał sobie swoją matkę, wysoką, chudą i zimną kobietę; siostrę ukochaną, którą stracił, na koniec przychodziły mu na myśl figle wyrządzane Pitt’owi, szkolne bolące pieszczoty, których mu nie szczędził itd., ale myśl jego ciągle się zwracała do syna zostawionego