Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/265

Ta strona została uwierzytelniona.
261

rokonnym do Mudbury, dokąd rzeczy naprzód wysłane zostały z dodatkiem różnej zwierzyny.
— Jakże musicie czuć się szczęśliwi że znowu waszego miłego chłopca zobaczycie, powiedziała lady Crawley do bratowej w chwili pożegnania.
— O! co za szczęście, rzekła Rebeka, wznosząc do góry małe zielonawe oczy.
W samej rzeczy Rebece żal może pod pewnemi względami było opuszczać wiejskie ustronie, ale tak się tam wynudziła, że w duszy cieszyła się wyjazdem. Mieszkańcy tej rezydencji, jakkolwiek pełni uprzejmości, nie mniej jednak byli nudni i zawsze ciż sami.
— Nic niema łatwiejszego jak być miłym i uprzejmym — mówiła do siebie Rebeka — kiedy się ma kapitał przynoszący trzy od sta.
Wieczorne oświetlenie ulic Londynu miało pozór illuminacji, kiedy dyliżans wtoczył się na Picadilly. Briggs roznieciła ogromny ogień na przybycie Rawdona i jego żony, a malec nie kradł się do łóżka i czekał żeby tego wieczora jeszcze rodziców powitać.

XLII.
Czytelnik powraca do rodziny Osborn’ów.

Dawno już straciliśmy z oczu naszego zacnego przyjaciela p. Osborn’a z Russel-Square. Trudności z ja kiemi od tego czasu walczyć musiał, nie mogły osłodzić jego usposobienia; nic mu się nie wiodło, wszystko mu szło opacznie, wbrew najgorętszym jego życzeniom. Każda przeciwność zawsze go nadzywyczaj niecierpliwiła, wówczas nawet kiedy był jeszcze młodszym, cóż