odgłos dzwonka cała rodzina zeszła na objad do sali jadalnej. Rawdonka posadzono przy ciotce przez wszystkie dzieci uwielbianej, bo im we wszystkiem doga dzać lubiła. Sir Pitt posadził obok siebie z prawej strony bratowę, którą szczególniejszemi otaczał względami.
Mały Rawdon jadł wszystko z szczerym apetytem i z powagą skończonego kawalera.
— Bardzo lubię być tu na obiedzie — powiedział do ciotki z słodkim uśmiechem, kiedy wstawać mieli od stołu — o! bardzo lubię.
— Dla czego? — zapytała go lady Joanna z zwykłą sobie łagodnością.
— Dla tego że w domu jem zawsze obiad w ku chni, albo z panną Briggs — odpowiedział mały Rawdon.
Becky mocno była zajęta rozmową z baronetem i pochwałami, z jakiemi się rozwodziła mówiąc o piękności i sprycie młodego Piit’a Binkie, przypuszczonego do stołu w czasie desseru i stojącego obok ojca. Dzięki tej okoliczności mistress Rawdon nie mogła słyszeć słusznych skarg syna, siedzącego przy drugim końcu stołu.
Jako gościowi, który pierwszy raz w domu stryja wieczór przepędzał, pozwolono małemu Rawdonowi zostać z wszystkimi aż do podania herbaty, co jak tylko dopełnionem zostało, uprzątnięto filiżaki i położono oprawną ze złoconemi brzegami książkę przed gospodarzem domu. Wszyscy słudzy i domownicy weszli do pokoju, a sir Pitt przeczytał głośno modlitwę wieczorną. Ten zwyczaj był dla małego Rawdona, niestety! rzeczą zupełnie obcą i nieznaną
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/302
Ta strona została uwierzytelniona.
298