Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/312

Ta strona została uwierzytelniona.
308

szczurów w norach. Nieszczęśliwe ofiary, z odwagą jaką daje rozpacz, wybiegły z swoich podziemnych kryjówek próbując ostatniej szansy ocalenia przed nieuchronną śmiercią. Pies uchwycił jednego, gajowy zabił drugiego, a mały Rawdon uderzył z takim zapałem, że chybił szczura, ale przybił prawie łasicę.
Ale prawdziwie pamiętny dla niego dzień był ten kiedy wszystkie sfory psów pana Huddlestone-Fuddlestone były zebrane w Crawley-la-Reine na wielkie polowanie, które tam się odbyć miało. Widok ten był tak wspaniały, że Rawdonek był ciągle w nieopisanym zachwycie. O pół do jedenastej Tom Moody, dojeżdżacz pana Huddlestone-Fuddlestone, wjeżdżał kłusem w główną aleję, otoczony niezliczoną zgrają psów. Dwóch silnych w czerwonej liberji hajduków napędzało psy opieszałe, lub gotowe pomykać za spłoszoną tu i owdzie zwierzyną, a wymierzając umiejętne razy w miejsca najbardziej drażliwe, karcili niewczesną gończych i chartów gorliwość.
Na rosłym koniu, którego żebra policzyćby można i na ogromnem siodle siedział mały Jack, syn Tom’a Moody; wzrost jego doszedł do czterech stóp wysokości i na tem się zatrzymał, waga zaś tego człowieka nie przechodziła pięćdziesięciu funtów. Rumak idący pod nim był szczególnie przez pana Huddlestone-Fuddlestone lubionym. Inne konie niosły młodych groomów i poprzedzały swoich panów którzy w niewielkiej za nimi odległości postępowali.
Tom Moody podjechał pod ganek, odmówił poważnie przyjęcia wódki, przez szafarza mu ofiarowanej, i