Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/37

Ta strona została uwierzytelniona.
33

wiasz samą biedną Emmy — i sam się bawisz gdy ona zalewa się łzami jak Magdalena. Cóż pana sprowadza do nas? Czy teraz tańczymy kontredansa?
Zdjęła szarfę i bukiet, położyła przy Amelji, i wsparta na ramieniu Jerzego stanęła włumie tancerzy. Kobiety, tylko kobiety celują w zadawaniu tak okrutnych ran; cienkie ostrze ich ciosów mieści stokroć więcej jadu śmiertelnego niż ciężki i stępiony oręż mężczyzn. Biedna Emmy. której serce nie znało nienawiści i wzgardy, wydana była bez obrony na pastwę swojej nieprzyjaciołki.
Jerzy dwa czy trzy razy przetańczył z Rebeką, Amelja nawet niedostrzegła tego a nikt nie zwrócił na nią uwagi, oprócz kapitana Dobbin, który przy końcu wieczora ośmielił się przynieść jej lodów i usiąść przyniej. Niezapytywał jej o powód smutku, bo go aż nadto dobrze odgadywał. Ona jednak nie mogąc ukryć łez, mimowoli cisnących się do oczu, wyznała że pani Crawley zmartwiła ją niesłychanie, powiedzeniem że Jerzy ciągle oddaje się nięszczęsnej namiętności do gry.
— To dziwne, w istocie — odrzekł Dobbin — jak najpospolitszemi podstępami można łudzić człowieka zaślepionego tą namiętnością.
— Niestety! — zawołała Emmy — głęboko zasmucona, chociaż nie myślała zupełnie o stratach pieniężnych, Wreszcie przyszedł Jerzy — przyszedł po szarfę i bukiet Rebeki, która odchodząc nie raczyła nawet pożegnać Amelji. Biedaczka milcząca jak grób — widziała jak jej mąż znowu się oddalił. Opuściła głowę na piersi. Dobbina zabrał jego przyjaciel, jenerał dywizji, rozpo-