Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.
43

śmiechem, aż o północy w całym hotelu słyszano rozgłośny śmiech naszego dragona, aż doszedł on do uszu jenerała Tufto, przed którym nazajutrz Rebeka, przy śniadaniu, przedstawiła pierwsze kazanie, jakie miał prawić przewielebny Rawdon pastor Crawley... Wynalazczym dowcipem swoim umiała w ten sposób Rebeka urozmaicać i ożywiać każdą chwilę. Kiedy nareszcie rozeszła się stanowczo wiadomość, od której zadrżała cała Bruksela, kiedy się dowiedziano żo kroki nieprzyjacielskie już rozpoczęte i że wojska maszerowały, Rawdon spoważniał nagle, a Becky obsypała go mnóstwem epigramantów, z powodu których kawalerzysta czuł się poniekąd obrażonym.
— Ach! Becky — mówił drżącym głosem: Nie sadź przynajmniej żebym się obawiał — ale widzisz, gdyby mnie kula trafiła zostawiłbym ciebie i dziecię, które może będziemy mieli, w bardzo smutnem położeniu, bez zabezpieczonej przyszłości — i to ja wtrąciłbym was w przepaść. Nie takie to śmieszne rzeczy — jak się pani zdaje, pani Crawley.
Rebeka za pomocą pieszczot mnóstwa i słodkich słówek usiłowała koić ranę, którą otworzyła. Swobodne i wesołe jej usposobienie mogło ją skłonić czasem do uwag satyrycznych i szyderczych, ale wkrótce przemagając ten wrodzony humor, zdołała nadać twarzy swojej wyraz poważny i zamyślony.
— Najdroższy aniołku — mówiła do Rawdona — czy przypuszczasz ze mam serce kamienne. Wszakże i ja potrafię czuć i kochać głęboko.
Jednocześnie zdawała się — jakby cichaczem łzę