Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/54

Ta strona została uwierzytelniona.
50

— Co pan rozkaże, kapitanie Dobbin? — zapytał drwiącym tonem.
— Natychmiast panu odpowiem — odparł kapitan zbliżając się do łóżka. — Pułk nasz, panie Sedley, wychodzi za godzinę, Bóg wie jaki los przeznaczony Jerzemu i mnie. Zechciej pan zrozumieć że dopóty nie możesz opuścić Brukseli, dopóki nie będziesz zawiadomiony dokładnie o prawdziwym stanie rzeczy. Nie powinieneś pan opuścić ani na chwilę siostry, panie Jos, winieneś pan nad nią czuwać, dodawać jej odwagi i chronić przed niebezpieczeństwem. Gdyby nieszczęście jakie przytrafiło się Jerzemu, pańskiem obowiązkiem będzie bronić siostry, pomiarkuj pan że w razie klęski naszej armji, musisz odwieść siostrę do Anglji.
Daj mi pan słowo że pan jej nie opuścisz. Ale nie potrzebuję żądać od pana tego przyrzeczenia. Co do pieniędzy — ponieważ wiem że pan swojej kasy bynajmniej nie oszczędzasz, jeślibyś pan potrzebował, proszę bardzo, rozporządzaj moją — powiedz pan otwarcie czy starczyłoby panu na powrót do Anglji w razie klęski?
— Panie! — odparł Jos majestatycznie — kiedy mi potrzeba pieniędzy, wiem gdzie się o nie postarać. Co zaś do mojej siostry, niepotrzebnie mi pan przypominasz moje obowiązki dla niej.
— Mówisz jak człowiek serca, panie Jos — odparł poczciwy Dobbin — i niesłychanie się cieszę że Jerzy zostawił żonę w tak dobrem ręku. Mogę więc w pańskiem imieniu zaręczyć mu słowem honoru że zawsze