Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/69

Ta strona została uwierzytelniona.
65

czek, owe chwile a zwłaszcza też kiedy rozkochany, pożerał oczyma białe jej ramiona i ogniste oczy.
— Wiem, że pan mnie masz za niewdzięczną, zawołała Rebeka, która odwróciwszy się od okna zaczęła znów nań spoglądać. Potem dodała głosem drżącym i wzruszonym:
— Pańska oziębłość, lekcewążące spojrzenia, słowem wszystko przekonało mnie, kiedyśmy się ostatni raz widzieli, o zapomnieniu i obojętności zupełnej. Co zaś do mnie, czy nie miałam powodów unikać pana? Znajdź pan w sercu własnem odpowiedź. Czy pan mniemasz żeby mój mąż chętnie widział pana u mnie? Kapitan Crawley nader jest grzeczny, winnam mu oddać tę słuszność, jedyne jednak słowa nieco przykre usłyszałam od niego z powodu pana. Jakąż ranę odświeżyły mi w sercu!
— Wielki Boże... sprawiedliwe nieba! Cóż zrobiłem żeby... aby... wołał Jos w uniesieniu radości.
— Wierzaj mi pan, dodała Rebeka, że zazdrość, to straszliwa namiętność! Z powodu pana ucierpiałam wiele. Mimo tylu przykrych wspomnień serce moje nie wypiera się przeszłości i całe do pana należy, chociaż pan wiesz aż nadto dobrze, panie Sedley, że jestem niewinną, zupełnie niewinną.
Krew paliła Josa w żyłach, pożerał oczyma ofiarę, która uległa pod urokiem wdzięków jego osoby. Zręczne słówka, czułe spojrzenia, rozpłomieniały w mgnieniu oka przygasłe zapały, zapomniał o podejrzeniach i zwątpieniu. Ludzie najrozumniejsi, niewyjmując na-