słuchał zwierzeń swoich kolegów oficerów, jak ich zwykle nazywał — i dokładał wszelkich usiłowań żeby zapamiętać techniczne wojskowe wyrażenia. Poczciwa pani O’Dowd wiadomościami swojemi wielce mu dopomagała w tych studjach.
Kiedy wsiadano na statek Piękna róża, Jos wdział ubiór podróżny: czamarkę z potrzebami, spodnie wojskowe i olbrzymi kapelusz z sutemi, błyszczącemi galonami. Tajemniczo odpowiadał ciekawym że udaje się do armji księcia Wellingtona — a ponieważ na statek zabrał własny swój powóz, miano go za znaczną jakąś figurę, za komisarza jeneralnego, a przynajmniej za kurjera rządowego. Cierpiał nieco na chorobę morską podczas podróży — damy jeszcze bardziej od niego cierpiały. W Amelję jakby życie nowe wstąpiło kiedy okręt zawinął do portu Ostendzkiego, i ujrzała gmach, w którym stał pułk jej męża.
Jos udał się zaraz do hotelu, nie czując się jeszcze zupełnie zdrowym; kapitan Dobbin odprowadziwszy damy, zajął się jeszcze wydostaniem z okrętu i z komory powozu i rzeczy pana Josa, który wtedy nie miał służącego. Lokaj jego i lokaj p. Osborne odmówili kategorycznie narażać życie po falach zdradliwej Amfitryty. Spisek ten wydał się dopiero przed samym odjazdem i do rozpaczy doprowadził p. Józefa Sedley, który z tego powodu o mało co nie zaniechał podróży. Dopiero żarciki kapitana Dobbin zdołały przezwyciężyć jego wahanie. Zresztą wąsy puściły mu się już spore, a ten ostatni powód dokończył tego co zaczęła wymowa Dobbina i Jos pojechał.
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/8
Ta strona została uwierzytelniona.
4