Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T2.djvu/93

Ta strona została uwierzytelniona.
89

przy koniach, sam poszedł do mieszkania, żeby się stanowczo wybrać w drogę. Chciał to wszystko odbyć tajemnie, nie mając odwagi pokazać się pani majorowej O’Dowd, Amelji i wyznać przed niemi że pierzcha z Brukselli.
Kiedy Jos dobijał targu z Rebeką i zeszedł do stajni — na horyzoncie zaczęły już błyskać pierwsze promyki świtu. W całem mieście przepędzono tę noc nie kładąc się spać; wszyscy byli na nogach; we wszystkich oknach świeciło się; przed drzwiami wszystkiemi zbierały się gromadki ludu i niespokojny ruch widać było po wszystkich ulicach. Najsprzeczniejsze pogłoski krążyły z ust. Ów głosił zupełną porażkę Prusaków, tamten przegraną Anglików po upartej walce, ten dowodził owszem że Anglicy zwyciężyli. Powoli ostatnia ta pogłoska zaczęła brać górę, gdyż jakoś nie pokazywali się Francuzi — a kilku ciurów przyniosło z armji bardzo pomyślne wiadomości. Wreszcie przybył adjutant z depeszami do adjutanta placu — i wkrótce na murach miejskich porozlepiano ogłoszenie urzędowe o zwycięztwie sprzymierzonych od Quatre Bras. Kolumna dowodzona przez marszałka Ney’a, miała się zrejterować po sześciogodzinnej walce.
Adjutant wtedy właśnie przybył kiedy Jos dobijał targu z Rebeką i zeszedł obejrzeć swój nabytek.
Wracając do hotelu Jos spotkał przed bramą ze dwadzieścia osób, zajętych rozważaniem ostatnich nowin, którym wierzono najzupełniej. Poszedł natychmiast żeby je donieść dwóm kobietom, powierzonym jego opiece. Sądził że nie było potrzeby zawiadamiać ich