Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/102

Ta strona została uwierzytelniona.
98

suknie i bieliznę, do przyjęcia weksla Rawdona z terminem dosyć dalekim. W obu tych wypadkach Rawdon był zatrzymany i wypuszczony na wolność z największą grzecznością; ztąd stosunki jego z panem Moss były zawsze jak najlepsze.
— Pan pułkownik znajdzie swój dawny pokój w porządku — powiedział Moss uprzejmie do swego więźnia. Zawsze pamiętaliśmy o tem żeby powietrze odświeżać i mieściliśmy tam bardzo porządne i przyzwoite osoby. Do wczorajszego dnia pokój pański był zajęty przez kapitana Famisch, z 5-go bataljonu dragonów. Po dwóch tygodniach ciotka go ztąd wykupiła; wpakowała go tu — jak mówiła — dlatego żeby się opamiętał, a on tymczasem przyjmował tu gości co niemiara, i to takich, co się kieliszka nie boją i wszystkie kluby w mieście dobrze znają; to też korki z butelek szampana skakały aż miło. Mistress Moss podaje zawsze objad o wpół do szóstej, po table d’hote grają w karty, bawią się muzyką... Jeżeliby pan pułkownik chciał nas zaszczycić swoją obecnością...
— Dobrze, jak będę czego potrzebował to zadzwonię — odpowiedział Rawdon; poczem spać się położył.
Prawdziwy żołnierz, jak Rawdon, nie upada łatwo na duchu. Kto inny na jego miejscu, mniej zahartowany, nie miałby może tyle zimnej krwi, i w chwili kiedy go za kołnierz ujęto, posłałby uwiadomić żonę o tem co zaszło.
— Ale na co się przyda wybijać ją że snu? — myślał sobie Rawdon. — Ani się spostrzeże czy ja wróciłem lub nie; dosyć jeszcze będzie czasu uprzedzić