Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/115

Ta strona została uwierzytelniona.
111

snęły się do głowy tej nieszczęśliwej kobiety. Ileż ciężkich walk i zabiegów było w tem życiu podjętych, żeby dójść... do czego?... Do opuszczenia od wszystkich i do rozpaczy! Cóż jej dziś zostawało oprócz trucizny, żeby raz już skończyć z nadzieją i zawodami, żeby raz już przeciąć to męczące pasmo intryg, długów i czczych upojeń tryumfu. W takich to myślach była pogrążona Rebeka kiedy weszła służąca, instalowana zaledwie przez lorda Steyne na nowej posadzie.
— Ach! Boże mój! Cóż to się pani stało? — zapytała widząc Rebekę z załamanemi rękoma wpośród tego smutnego obrazu.
I my z nią razem zapytamy: Co się to stało? Czy Becky była występną czy niewinną? Tak — była niewinną, jeżeli mamy jej wierzyć. Ale jakże przypuścić żeby z takich ust prawda wyjść mogła? Jakże tutaj wierzyć w czystość serca tak skażonego zepsuciem? Panna służąca spuściła firanki i nalegała troskliwie żeby się pani do łóżka położyła. Becky usłuchała tej rady, a służąca wyszła do drugiego pokoju, pozbierawszy stroje i błyskotki porozrzucane po podłodze od czasu kiedy Becky na rozkaz męża otworzyła swoje kryjówki a lord Steyne znalazł stosowmą chwilę do ucieczki.

VIII.
Nazajutrz po bitwie.

Rawdon, zawsze jeszcze w balowym stroju, którego od dwóch dni nie zrzucał, wszedł do brata przy ulicy Great Gaunt Street, kiedy służący zajęci byli uprzątaniem i zwykłem przed niedzielą porządkowaniem całego