Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/12

Ta strona została uwierzytelniona.
8

Tom — kiedy kobieta dumna jak królowa, znosiła cierpliwie jarzmo mężowskie i ulegała takiemu lordowi Steyne, wiedząc że rodzina Steynów jest niczem w porównaniu z świetnym rodem Caerlyonów. Chcecie to ja wam tę tajemnicę wyjaśnię. Oto ksiądz jeden, de la Marche, był tu na emigracji i wziął udział w wyprawie na Quiberon, razem z Tinteniakiem i Putsay’em, był właśnie tym samym oficerem, co się pojedynkował w 1866 roku z Markizem Steyne; margrabina widziała się z nim po owym pojedynku, a dowiedziawszy się że zginął wylądowując w Quiberon, oddała się całkiem modlitwie i nabożeństwu i żyje z daleka od świata. Cała ta historja jest bardzo wzruszająca, ale ja mówię to zawsze — dodał Tom kiwając głową — ja zawsze mówię że Pan Bóg nie nawiedza nigdy tylu nieszczęściami tego, co nie ma sobie nic a nic do wyrzucenia.
Jeżeli więc pan Eaves był tak dobrze poinformowany jak sam utrzymywał, to mamy przed sobą zjawisko psychologiczne bardzo interesujące: kobieta piękna i młoda, zmuszona pokrywać przed światem pogodą swego oblicza moralne tortury i boleści, które jej serce krwawiły! Za prawdę, jeżeli imiona nasze nie są zapisane w złotej księdze szlachty, czyż nie powinniśmy składać dzięki Opatrzności za to, że umieszczając nas na skromnem stanowisku, nie zawiesiła nad naszemi głowami miecza Damoklesowego, który nam grozi pod postaciami dziedzicznej choroby, pozwów sądowych lub strasznych tajemnic w rodzinie. O! jakże drogo opłacać potrzeba złote serwisy i jedwabne wezgłowia!