Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/125

Ta strona została uwierzytelniona.
121

— Ale, mój kochany, ona może być rzeczywiście niewinną — mówił kapitan. — Wszakże i sama to utrzymuje, nie prawdaż? A czyż to pierwszy raz zdarzyło się jej być sam na sam z lordem Steyne?
— Zapewne — odrzekł Rawdon smutnie — ale oto co nie przemawia za jej niewinnością. Tu pokazał kapitanowi bilet na tysiąc funtów. — Oto co wzięła od niego, nic mi o tem nie mówiąc, a mając te pieniądze w ręku, nie chciała mnie oswobodzić i od wstydu wybawić.
Kapitan zmuszony był uznać że było w tem coś podejrzanego.
Podczas tej rozmowy Rawdon posłał był służącego kapitana Macmurdo na Curzon Street po suknie i bieliznę, czego bardzo potrzebował. Dwaj przyjaciele z pomocą dykcjonarza, zredagowali list do lorda Steyne. Kapitan Macmurdo, upoważniony przez pułkownika Crawley, wyrażał gotowość służenia lordowi żeby się ułożyć o warunki walki, od której sam margrabia — po tem, co zaszło — zapewne odstąpić nie zechce. Kapitan prosił zatem bardzo grzecznie żeby lord Steyne wyznaczył kogoś z swoich przyjaciół do bliższego porozumienia się w tej sprawie. Kończył zaś wyrażając życzenie i nadzieję że pojedynek odbędzie się natychmiast bez najmniejszej zwłoki.
Kapitan dodał w post scriptum że posiada w ręku bilet bankowy na znaczną sumę, ze pułkownik Crawley ma pewne powody do myślenia iż pieniądze te należą do margrabiego Steyne’a, i życzy sobie odesłać je właścicielowi.