Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/138

Ta strona została uwierzytelniona.
134

— Wierz mi, moja kochana Joanno, że jesteś niesprawiedliwą względem mistress Crawley.
Na te słowa Rebeka odetchnęła swobodniej.
— W samej rzeczy, sądzę, że...
— Co mówisz, Pitt? — zawołała lady Joanna z najwyższem oburzeniem. — Bronisz kobiety godnej największej pogardy; kobiety, która jest matką bez serca, żoną bez czci i wiary! Nigdy w niej serce nie odezwało się do dziecka, które się nieraz przedemną żaliło na złe obejście się i brak czułości ze strony matki. Ta kobieta nie weszła nigdy do domu bez zatrucia spokoju rodzinie, w której starała się zawsze rozerwać najświętsze węzły, sponiewierać najświętsze uczucia swoją układną obłudą i bezczelnem kłamstwem. Oszukiwała męża tak jak oszukiwała wszystkich bez wyjątku; jest to natura spodlona próżnością, rospustą i najczarniejszemi zbrodniami. Widok jej strachem mnie przejmuje. Chciałabym żeby dzieci moje jak najdalej od niej były...
— Ależ... doprawdy, Joanno — zawołał sir Pitt wstając — podobna mowa to już...
— Sir Pitt — przerwała mu żona tonem stanowczym — wypełniłam świecie względem ciebie obowiązki żony; nie złamałam nigdy wykonanej przysięgi, byłam ci wierną i posłuszną tak jak każda uczciwa kobieta powinna być dla męża; ale i uległość obowiązkowa ma swoje granice; wyraźnie ci oświadczam że nie ścierpię żeby ta kobieta znajdowała się pod jednym ze mną dachem. Jeżeli ona ma tu dłużej zostać, to ja natychmiast z dziećmi ztąd wyjeżdżam. Ona nie jest godną