Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/143

Ta strona została uwierzytelniona.
139

ludzi którzyby łączyli w swojej osobie wypróbowaną dzielność ze zdolnościami administracyjnemi; nie mylimy się twierdząc że wybór zrobiony przez sekretarza stanu w ministerstwie zarządu kolonji jest najzupełniej szczęśliwym, bo pułkownik Crawley posiada wszystkie przymioty, potrzebne do zajęcia godnie posady, opróżnionej po śmierci nieodżałowanego sir Miverseege.
— Coventry Island! A gdzie to jest? Któż to cię tam naznaczył? Słuchajno, ale ty mnie musisz tam wziąć z sobą, jako sekretarza, mój stary, nieprawdaż? powiedział kapitan Macmurdo śmiejąc się.
Podczas kiedy Crawley z swoim dzielnym towarzyszem łamali sobie głowę nad rozwiązaniem owej zagadki, służący podał pułkownikowi kartę wizytową pana Wenham, który chciał się z nim widzieć. Crawley i Macmurdo przeszli do osobnego pokoju, żeby swobodniej pomówić z sekundantem lorda Steyne, sądzili bowiem obadwa — i sądzić tak należało, że Wenham w tym charakterze przychodzi.
— Ah! kochany pułkowniku, jakże mi przyjemnie że cię widzę! Jakże się miewasz? — powiedział Wenham ze słodziutkim uśmiechem, ściskając rękę Rawdona.
— Przychodzisz pan zapewne w imieniu...
— Właśnie, pułkowniku — rzekł Wenham.
— W takim razie oto jest mój przyjaciel, kapitan Macmurdo.
— Bardzo mi przyjemnie poznać pana kapitana Macmurdo — odpowiedział Wenham, wyciągając znowu rękę z ujmującym uśmiechem, na co kapitan Mac odpowiedział podaniem palca przez łosiową rękawiczkę i