Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/144

Ta strona została uwierzytelniona.
140

ukłonem tak sztywnym, że ani kołnierzyk, ani krawatka nic nie ucierpiały. Mac znajdował że lord Steyne mógł był przysłać sekundanta w stopniu co najmniej pułkownika, traktowanie zaś sprawy honorowej z cywilnym frantem, było według niego niemal ubliżającem.
— Macmurdo ma zupełne prawo działania w mojem imieniu — rzekł uroczyście Crawley — on zna doskonale moje chęci; usuwam się przeto, żebyście panowie mogli swobodnie tę sprawę załatwić.
— Bardzo dobrze — powiedział Mac.
— Ale pocóż się usuwać, szanowny pułkowniku, kiedy właśnie z tobą samym chciałbym mieć szczęście pomówić; obecność kapitana Macmurdo więcej jeszcze doda powabu tej rozmowie, która, wbrew oczekiwaniom pułkownika, skończy się, jak mniemam, przyjacielskiem uściśnieniem ręki.
— Hm! — mruknął kapitan Macmurdo — zawsze ta sama historja z tymi frantami cywilnymi. — Niech ich djabli wezmą z ich przyjacielskiemi układami i z ich głupią retoryką.
Wenham zasiadł w fotelu, nie czekając żeby go prosili, wyjął kawałek papieru z kieszeni i tak dalej mówił:
— Zapewne czytałeś, pułkowniku, co wszystkie dzisiejsze dzienniki powtórzyły. Rządowi przybędzie człowiek sumienny, na którego liczyć można, a pułkownik przyjmując tę posadę — w czem wahać się nie można — będziesz miał piękne utrzymanie. Trzy tysiące funtów rocznie, klimat rozkoszny, pałac wspaniały, władza monarsza w prowincji i pewność prędkiego awansu. Rze-