Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.
143

jakiegoś szału traktuje was z najniewdzięczniejszem brutalstwem! Czy nominacja w dziennikach ogłoszona nie jest nowym dowodem dobroci i życzliwości lorda? A dziś rano, kiedy go zastałem w takim stanie że serce ściskało się patrząc na jego cierpienia, niczego więcej nie pragnął jak zmyć krwią niesłusznie wyrządzoną mu zniewagę. Bo pułkownik wiesz zapewne że lord dał już nie raz dowody swojej odwagi!
— Eh, któżby mu odmówił że celnie strzela! — odpowiedział pułkownik.
— W pierwszej chwili słusznego oburzenia kazał mi iść natychmiast z wyzwaniem, Po takiej obeldze — mówił — jeden z nas zginąć musi!
Crawley skinąwszy głową na znak że się z tem zgadza, rzekł:
— Nareszcie przystępujemy do rzeczy!
— Robiłem co mogłem żeby ułagodzić uniesienie lorda Steyne — mówił Wenham. — Mój Boże! milordzie, jakże sobie wyrzuca, rzekłem do niego, że nie korzystałem z moją żoną z uprzejmego zaproszenia mistress Crawley.
— To i państwo byliście zaproszeni na wieczór? przerwał kapitan Macmurdo.
— Naturalnie; mieliśmy zejść się u niej wszyscy, wyszedłszy z teatru. Zaraz pokażę wam zaproszenie... Nie... to jeszcze nie to... to także co innego... zdawało mi się jednak że miałem je w kieszeni. No, ale zresztą to wszystko jedno, bo mogę wam dać na to słowo honoru. Gdyby nie ta nieszczęśliwa migrena, do której mistress Wenham tak jest skłonną, bylibyśmy się udali na wie-