stąd znaczenie jego i kredyt w City wzrastał z każdym rokiem. Z początku był bardzo kontent że mógł umieścić wnuka w jednym z lepszych Zakładów, dziś już to mu nie wystarczało i kupił dla młodego Żorza stopień wojskowy. Ale główną myślą staruszka, marzeniem, do któregoby wzdychał, było widzieć wnuka prawdziwym dżentelmenem. Tworząc projekta, sięgające w przyszłość Zorza, widział go już nieraz wpływowym członkiem parlamentu, kto wie... baronem może. Widzieć wnuka, jeszcze przed śmiercią, na drodze zaszczytów, było najgorętszem pana Osborn’a życzeniem.
Przed kilku laty jeszcze często odzywał się z pogardą o tych gryzipiórach i molach książkowych, o tych pedantach, ogłupiających młodzież greką i łaciną, o tych pseudo-mędrcach, których pierwszy lepszy kupiec angielski mógłby zakupić tuzinami; dziś już zupełnie inaczej mówił; wychwalał szumnie studja klasyczne i patetycznie utyskiwał na brak starannego wychowania, jakie za jego czasów młodzieży dawano.
Przy objedzie dziadek zwykle zapytywał wnuka oto, co w ciągu dnia uczył się lub czytał. Żywo się zajmował wszystkiem, cokolwiek malec prawił mu o naukach, starał sie zawsze okazać że nic mu obcem nie było, i zdradzał się nieraz grubą niewiadomością, co w oczach wnuka nie dodawało dziadkowi powagi i nie podnosiło szacunku dziecka dla niego. — Z przeniliwością dzieciom właściwa Żorż prędko osądził, że dziadunio jest wielkim osłem; ujeździł go też łatwo tak że robił z nim co mu się podobało, i nie miał dla niego zbyt wiele szacunku; bo jakkolwiek skromne było pierwotne
Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/155
Ta strona została uwierzytelniona.
151