Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/158

Ta strona została uwierzytelniona.
154

Amelja usiłowała wmówić w siebie że ta zamiana była jej przyjemną, ale jakże mogło być inaczej? Czyż Żorżowi nie było z tem lepiej?
Amelja miała małą sylwetkę syna, za szylinga zrobioną, którą powiesiła nad swojem łóżkiem obok znanego już nam portretu. Pewnego dnia, kiedy tentent galopującego konia zaciekawił mieszkańców ulicy Brompton, podziwiających kostjum i postawę jeźdźca. Żorż, dumny sprawionem przez siebie wrażeniem, wszedł do mieszkania matki, wyjął z kieszeni piękne safjanowe pudełko i położył przed nią.
— Ja sam kupiłem to za swoje pieniądze, kochana mamo — powiedział — bo myślałem że ci to zrobi przyjemność.
Amelja otworzyła pudełko i wydała okrzyk podziwu i radości. Objęła głowę syna obu rękami i obsypała go czułemi pocałunkami. Była to misternie wykonana miniatura Zorża, która jednakże w przekonaniu matki o wiele gorszą była od oryginału. Dziadek chciał koniecznie mieć portret wnuka swego, zrobiony pędzlem artysty, którego wystawione u kupca obrazy zwróciły jego uwagę. Zorż mając zawsze pełne kieszenie poniędzy, zapytał malarza o cenę drugiego portretu na upominek dla matki, za coby własnemi zapłacił pieniądzmi Artysta, ujęty szlachetną myślą dziecka, zrobił mu kopję za bardzo przystępną cenę. Stary Osborne dowiedziawszy się o tem, był w takiem uniesieniu dla wnuczka, że dał mu dwa razy tyle pieniędzy co minjatura kosztowała.
Ale to uniesienie dziadka było niczem w porównaniu z szczęściem Amelji. Ten dowód przywiązania synow-