Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/179

Ta strona została uwierzytelniona.
175

dzał się na pokładzie statku i miał minę znakomitego dygnitarza. Rano kazał sobie przynosić śniadanie do swojej kajuty, potem stroił się jak gdyby miał wyjść na jedną z najmodniejszych przechadzek Kalkuty, a kosmetyków więcej aniżeli dobrze podżyła kobieta używał. Do usługi i do nakładania fajki miał z sobą Indjanina. To nieszczęśliwe dziecko wschodu, smutne pędziło życie pod twardym despotyzmem Józefa.
Młodzi podróżni dla zapełnienia czasu gromadzili się około Józefa, prosząc go o opowiadanie im bohaterskich czynów, dokonanych przez niego w walce przeciw tygrysom i Napoleonowi. Sedley przeszedł samego siebie w Longwood kiedy na grobie cesarza opowiedział wszystkim podróżnym bitwę pod Walerloo, (jeden tylko major Dobbin pozostał na statku), i dowiódł im — jak dwa razy dwa cztery — że gdyby nie on, Józef Sedley, Napoleon nigdyby bitwy nie przegrał, i naturalnie — nie byłby wygnańcem świętej Heleny.
Kiedy statek odbił od brzegu św. Heleny, Józef z prawdziwie królewską hojnością częstował wszystkich winem, rozmaitemi konserwami i wodą gazową; bo przygotował był sobie na drogę obfite zapasy dla uprzejemnienia podróży. Ponieważ dam na statku nie było, a major ustępował praw swoich cywilnemu urzędnikowi przeto Józef zasiadał na pierwszem miejcu przy stole; zbytecznem byłoby dodawać że kapitan statku „Ramchunber“ i wszyscy oficerowie otaczali Józefa najwyższemi względami, do czego zajmowane przez niego sta nowisko dawało mu prawo. Parę dni burzy na morzu wytrzymało Józefa Sedley’a w jego kajucie. Bawił się