Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/184

Ta strona została uwierzytelniona.
180

rzeń wiosła i nasi podróżni znaleźli się na lądzie, a w parę minut potem w hotelu pod królem Jerzym.
Ani wyborny rostbeef, ani pieniący się porter, czekający na podróżnych we wspaniałych salach hotelu, nie zwabiły majora i nie zatrzymały w Sauthampton; zaledwie wszedł do hotelu posłał natychmiast po konie pocztowe i jednej chwili stracić nie chciał. Józef nie pozwolił sobie nawet mówić o tak nagłym wyjeździe z tej nowej Kapuy.
— Po co się trząść całą noc w dyliżansie — mówił. — Czy nie dosyć być przykutym tyle czasu do łoża Prokustowego w kujacie, żeby sobie odmawiać teraz przespania się wygodnie na puchowych poduszkach.
Józef nie pojmował żeby można było puszczać się w dalszą drogę bez przebrania się i kąpieli
Major zmuszony był uledz i zanocować w hotelu, oznajmiwszy listownie swojej rodzinie że powraca do Londynu. Prosił on towarzysza, żeby również swoich uwiadomił; Józef obiecał, ale nie dotrzymał. Kapitan okrętu, chirurg i jeden z podróżnych przyszli do hotelu zjeść obiad z naszymi znajomymi, Józef dysponował potrawy, popisując się z swojemi gastronomicznemi wiadomościami, i obiecywał że nazajutrz pojedzie z majorem do Londynu. Gospodarz hotelu zachwycał się widokiem pana Sedley, delektującego się pierwszym kuflem piwa z taką rozkoszą, jakiej doznawać powinien każdy prawy syn Anglji, wracający po długiej nieobecności na łono ojczyzny.
Nazajutrz o świcie major Dobbin był już na nogach ogolony, ubrany i wybrany. Nikt jeszcze w hotelu nie