Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/201

Ta strona została uwierzytelniona.
197

miłość? O! Jerzy, Jerzy, nie wiedziałeś nigdy jaki skarb posiadałeś!
Te myśli przeleciały w głowie naszego majora daleko prędzej aniżeliśmy je tu wypisać mogli, Dobbin trzymał rękę Amelji, która chustkę do oczu podniosła mówiąc:
— Mój dobry przyjacielu, byłeś zawsze dla mnie z poświęceniem niezrównanem... Ah! oto ojciec się budzi. Pójdziesz pan jutro zobaczyć Żorża, nieprawdaż?
— Jutro nie będę mógł — odpowiedział major — jutro mam bardzo wiele zajęcia.
Dobbin nie chciał się przyznać że jeszcze nikogo z swojej rodziny nie widział. Pożegnał więc Amelję, zostawiając swój adres do oddania bratu którego już można było spodziewać się co chwila.
Gdy major wrócił do Slaughtera, zastał swoje pie czyste zupełnie zimne; ale zjadł je nie zwracając na to najmniejszej uwagi. Spojrzał na zegarek; pora już była dosyć spóźniona; a że wszyscy w jego rodzinie na spoczynek się udawali, postanowił już ich nie budzić i poszedł do teatru Hajmarket, gdzie musiał zapewne przyjemnie zakończyć wieczór.

XIII.
Stary fortepian.

Odwidziny majora silne sprawiły wrażenie na ojcu Amelji, która napróżno uspokoić go usiłowała. Stary wyciągał wszystkie szuflady, otwierał teki, przerzucał i układał papiery, przepatrywał dawne rachunki żeby wszystko było w porządku na przybycie syna. Kore-