Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/206

Ta strona została uwierzytelniona.
202

mu, że czasem cała spiżarnia parowego statku przy końcu podróży więcej nie mieści. Dobrze już się zmierzchało kiedy obładowany powóz zatrzymał się z hukiem grzmotu przed małym domkiem przy ulicy Brompton, gdzie Józef chciał się zatrzymać dla dania nowego dowodu synowskiego przywiązania, pomimo że major Dobbin musiał zapewne dla niego mieszkanie u Slaughtera zamówić.
Wszyscy prawie mieszkańcy sąsiednich domów zbiegli się do okien; pani i panna Clapp wyglądały także z kuchni. Józef wysiadł z powozu i szedł ze swoją świtą przez ogródek tak pompatycznie, że piasek ze żwirem skrzypiał pod jego stopami. Po krótkiej chwili mistress i miss Clapp wyszły z swego ukrycia, żeby lepiej słyszeć pode drzwiami co się w salonie mówi, ale cofnęły się obie przerażone: Loll Jewab, drżący z zimna jęczał wyciągnięty na ławce; twarz jego koloru nie zbyt mlecznej kawy uwydatniała białość źrenic i zębów, co wszystko razem wzięte niemiłe na paniach Clapp sprawiło wrażenie.
Zamknęliśmy drzwi za nowoprzybyłym gościem, żeby mu dać czas ochłonąć z pierwszego wzruszenia, które zapewne mu się udzielić mogło, bo ojciec i córka byli mocno rozczuleni. Czyż jest tak zatwardziały egoista żeby wspomnienia przeszłości i widok rodziny po dziesięcioletniem rozłączeniu żadnego na nim nie wyrwał wrażenia? Oddalenie — jak wiemy — zmacnia i utrwala przywiązanie i sympatje młodego wieku. Wspomnienia minionych uciech i radości zacierają w umyśle pamięć przykrych chwil, które kiedyś to ubiegłe szczęście za-