Strona:W. M. Thackeray - Targowisko próżności T3.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.
221


XIV.[1]
Dwa gasnące światełka.

Zaledwie kończyła się żałoba po pani Sedley, i Józef zrzucił z siebie czarne suknie a zaczął przywdziewać jaskrawe kolory, w których najwięcej gustował, kiedy zdrowie starego Sedley’a zaczęło wzniecać obawy w tych, co go otaczali. Łatwo było przewidzieć że staruszek połączy się wkrótce z towarzyszką, która go w ostatecznej wyprzedziła pielgrzymce.
— Stan mego ojca — mawiał Józef w klubie — nie pozwala mi przyjmować was tak jakbym sobie życzył, a przynajmniej znusza mnie odłożyć to na rok nastę pny: ale przychodźcie do mnie, moi panowie, o wpół do siódmej wieczorem, jak tylko możecie, a zrobicie mi tem prawdziwą przyjemność. Będziecie tylko musieli poprzestać na tem co zastaniecie, z góry was uprzedzam, wybaczcie.
Tym sposobem Józef wypróżniał butelki Bordeaux w gronie kilku przyjaciół, cicho i bez hałasu, podczas gdy na górnem piętrze ojciec jego gasnął powoli. Po objedzie zasiadano do zielonego stolika, major czasem brał także karty do ręki, a mistress Osborne ukazywała się na chwilę niekiedy, jeżeli chory, którego pilnowała ciągle, usnął tym lekkim snem, jaki nawiedza zwykle ludzi starych kiedy już życie ucieka.

Starzec nieustannie pytał o córkę i wtenczas tylko czuł się szczęśliwym i spojnym kiedy widział Amelję przy sobie. Od nikogo nie chciał przyjąć lekarstwa ani posiłku tylko od córki, której jedną myślą było osło-

  1. Przypis własny Wikiźródeł W tomie III są dwa rozdziały o numerze XIV.